<<Wróć do listy artykułów

Poznań, 9go września 2023

Współuzależnienie – czym jest i jak się z niego wyzwolić?

Wyobraź sobie historię Ani. Od lat żyła w cieniu problemów swojego partnera, który zmagał się z nałogiem. Każdego dnia budziła się z myślą: “Czy dzisiaj będzie kolejna awantura?”, “Czy uda mi się sprawić, by nie sięgnął po alkohol?”, “Co jeszcze mogę zrobić, żeby rodzina się nie rozpadła?”. I tak krok po kroku podporządkowywała całe życie temu jednemu celowi: utrzymać pozory normalności. W efekcie zapomniała o swoich potrzebach, pragnieniach czy rozwoju. Z czasem zauważyła, że jej własne emocje oscylują między lękiem, wyrzutami sumienia i nadzieją, a rzeczywistość zaczęła kręcić się wokół problemu partnera. Taka historia nie jest odosobniona i dotyczy wielu osób, które w relacjach zmagają się z współuzależnieniem. Problem ten potrafi dotknąć nie tylko partnerów czy współmałżonków osób uzależnionych, lecz także dzieci, rodziców lub przyjaciół. Współuzależnienie oznacza uwikłanie emocjonalne w problemy drugiej osoby do takiego stopnia, że tracimy swój własny kierunek i sens życia. W niniejszym artykule przyjrzymy się temu zjawisku z różnych stron: posłuchamy, skąd się bierze i jak się objawia, a także omówimy metody wsparcia dla tych, którzy chcą odzyskać wolność od cudzego nałogu i wreszcie zatroszczyć się o siebie. Choć przykłady współuzależnienia najczęściej dotyczą rodzin z problemem alkoholowym, to w rzeczywistości mogą dotyczyć każdej sytuacji, w której jeden członek rodziny (lub bliski przyjaciel) staje się całkowicie pochłonięty rozwiązywaniem trudności drugiej osoby. W nurcie systemowym, w którym pracuję, patrzymy na takie relacje nie przez pryzmat winy, lecz przez to, w jaki sposób układ sił, komunikacja i role rodzinne wpływają na wzmacnianie się niezdrowych schematów. Aby je przerwać, niezbędna jest zarówno zmiana spojrzenia na siebie, jak i gotowość do otwartej rozmowy o trudnych sprawach. Zapraszam do lektury – mam nadzieję, że znajdziesz tu inspirację do zmiany.

1. Czym jest współuzależnienie – definicja i kluczowe cechy

Kiedy mówimy o współuzależnieniu, najprościej możemy je określić jako pewien wzorzec relacji, w którym jedna osoba, będąc w bliskim kontakcie z kimś uzależnionym (np. od alkoholu, narkotyków, hazardu czy nawet pracoholizmu), w coraz większym stopniu dostosowuje swoje życie do funkcjonowania tej drugiej osoby. Dzieje się to zwykle z dobrych intencji – z chęci pomocy, ochrony lub ratowania rodziny przed rozpadem. Niestety, na dłuższą metę przynosi odwrotny skutek: wzmacnia mechanizmy uzależnienia, bo wyręczanie i “organizowanie życia” pozwala osobie uzależnionej uniknąć konsekwencji swojego nałogu, a jednocześnie prowadzi do wyniszczenia emocjonalnego tej, która “pomaga”. Można wyróżnić kilka charakterystycznych cech współuzależnienia:

  • Skupienie na problemie drugiej osoby – czas, energia i uczucia współuzależnionego koncentrują się głównie wokół tego, by kontrolować, zapobiegać lub łagodzić skutki uzależnienia. W konsekwencji własne potrzeby są spychane na dalszy plan.
  • Negowanie własnych emocji – współuzależniony często nie przyznaje przed sobą, że jest nieszczęśliwy, wyczerpany czy sfrustrowany. Bagatelizuje sygnały, że coś w relacji jest głęboko niezdrowe. Zamiast tego, mówi sobie: “Dam radę”, “Muszę być silny/a”.
  • Przyjmowanie roli ofiary bądź ratownika – takie osoby nierzadko mają poczucie, że tylko one mogą pomóc uzależnionemu lub utrzymać rodzinę w kupie. Wpadają w pułapkę myślenia: “Bez mnie on/ona się rozpadnie”.
  • Trudność z postawieniem granic – współuzależniony stara się „zarządzać” zachowaniem drugiej osoby, ale zapomina, że nie ma na to pełnego wpływu. Nie potrafi odmówić, mówić “stop” czy określić swoich granic, bo boi się eskalacji konfliktu lub poczucia winy.

W nurcie systemowym zauważamy, że współuzależnienie nie zawsze jest jednostronne. Czasem obie osoby w związku w pewien sposób korzystają z tej chorej dynamiki: uzależniony – bo nie musi brać pełnej odpowiedzialności za swoje czyny, współuzależniony – bo, paradoksalnie, może czerpać poczucie wartości z roli „niezastąpionego ratownika”. Ten układ bywa trudny do przerwania, gdyż – mimo że jest destrukcyjny – daje pewne pozorne korzyści.

Zrozumienie istoty współuzależnienia to pierwszy krok do zmiany. Jeśli dostrzegasz podobne mechanizmy w swoim życiu czy w rodzinie, warto zatrzymać się i spytać: “Czy to, co robię, naprawdę pomaga drugiej osobie wyjść z nałogu, czy raczej wspiera jej unikanie konsekwencji? I czy ja sam/a nie tracę siebie w tym całym zamieszaniu?” Taka refleksja może wydawać się bolesna, ale otwiera drogę do uleczenia relacji lub, w skrajnych przypadkach, do podjęcia decyzji o jej zakończeniu, jeżeli druga strona nie chce współpracować nad zmianą.

Kluczowe pytanie: czy twoje „pomaganie” naprawdę pomaga?

Współuzależnieni często zadają sobie pytanie: “Jak mogę przestać ratować, skoro on/ona jest w tak tragicznym położeniu?”. Warto zadać sobie sprawę, że pomaganie a wspieranie nałogu to dwie różne kwestie. Jeśli przysłaniamy uzależnionego przed konsekwencjami (np. usprawiedliwiamy nieobecności w pracy, spłacamy długi, ukrywamy kłamstwa), to tak naprawdę umożliwiamy mu dalsze tkwienie w nałogu. Co innego natomiast wspieranie go w szukaniu terapii, w stawianiu granic i wymaganiu odpowiedzialności.

Dlatego kluczowe pytanie brzmi: „Czy moje działania ułatwiają mu/jej trwanie w uzależnieniu, czy motywują do zmiany?”. Zmiana perspektywy z „muszę ratować” na „chcę pomóc, ale nie kosztem własnego zniszczenia” bywa przełomem. Bardzo często osoby współuzależnione doświadczają olśnienia, gdy uświadamiają sobie, że ich intencje są dobre, lecz efekty przynoszą odwrotny skutek. Zrozumienie tego paradoksu może otworzyć drogę do nowego stylu wspierania – w którym jest miejsce i na empatię, i na zdrowe granice.

2. Przyczyny i kontekst – dlaczego tak łatwo wpaść w pułapkę współuzależnienia

Niektóre historie o współuzależnieniu zaczynają się niemal niewinnie. Wyobraź sobie: Twój partner/Twoja partnerka miewa gorsze dni, sięga po kieliszek, by się odstresować. Pojawiają się problemy w pracy, przeżywa trudności finansowe lub emocjonalne, więc starasz się go/ją wesprzeć. Pomału granica się przesuwa – zamiast wsparcia, zaczynasz przejmować odpowiedzialność za cudze błędy, wymówki i zachowania. Zamiast dać mu/jej odczuć skutki, chronisz i ratujesz sytuację, tłumacząc się: „Przecież nie chcę, by cały świat mu/jej się zawalił.” Dlaczego tak łatwo wpaść w tę pułapkę?

  • Wzorce wyniesione z domu – jeśli w dzieciństwie obserwowaliśmy matkę lub ojca podejmujących rolę “zbawcy” wobec kogoś uzależnionego, możemy nieświadomie powielać ten schemat.
  • Niskie poczucie własnej wartości – potrzeba czucia się potrzebnym i ważnym może skłaniać do przyjmowania roli opiekuna, co w kontekście uzależnień staje się szczególnie niebezpieczne.
  • Lęk przed samotnością – w obawie przed rozstaniem czy rozpadem rodziny wolimy znosić cierpienie, mając nadzieję, że “kiedyś się to zmieni”.
  • Presja społeczna – “Ratowanie” rodziny jest postrzegane jako cnota, zwłaszcza w kręgach, gdzie nacisk kładzie się na poświęcenie i zachowanie spójności za wszelką cenę.

W nurcie systemowym analizujemy również, jak rodzinne role sprzyjają współuzależnieniu. Bywa, że w domu, gdzie jeden z rodziców nadużywał substancji, najstarsze dziecko przejmowało funkcje „dorosłego” – zajmowało się rodzeństwem, ukrywało ekscesy przed światem. W dorosłości taka osoba może w naturalny sposób wchodzić w rolę tego, kto „wiecznie się poświęca”, i kontynuować ten styl w relacji partnerskiej. Jest to bardzo trudny mechanizm do zidentyfikowania w pojedynkę, bo często odczuwamy go jako „naturalne” zachowanie: “Zawsze musiałem się kimś opiekować”. Czasem do powstania współuzależnienia prowadzi też subtelny nacisk kulturowy – zwłaszcza w kontekście osób, które wychowały się w przekonaniu, że „dobry partner/ka stoi murem za rodziną, cokolwiek by się działo”. W takiej sytuacji zaciąganie długów czy agresja nie są traktowane jako przemoc w rodzinie, a raczej jako „trudniejszy okres, który trzeba przetrwać”. Niestety, bez konfrontacji i zmiany może to trwać latami, niszcząc poczucie własnej wartości i psychikę współuzależnionego.

Czy to naprawdę „moja wina”? – walka z poczuciem winy i wstydu

Jednym z najdotkliwszych uczuć, które towarzyszy współuzależnieniu, jest ciągłe wrażenie, że jesteś odpowiedzialny/a za problemy drugiej osoby. “Gdybym lepiej wspierał/a, może on/ona by nie pił/piła tak dużo...”, “Może zrobiłem/am coś, co go/ją popchnęło w stronę uzależnienia”. Tego typu myśli mają swoje źródło w zniekształceniu percepcji własnego wpływu na czyjeś zachowanie. W końcu to nie Twoja decyzja, by ktoś sięgał po używki, a jedynie starasz się radzić z konsekwencjami. Współuzależnieni często też odczuwają wstyd: boją się reakcji otoczenia na wieść o tym, że w domu panuje uzależnienie. Tłumaczą, że “rodzina powinna być idealna”, więc ukrywają problemy, zachowując pozory normalności. Niestety, to tylko wzmacnia mechanizmy niezdrowej dynamiki, bo zarówno osoba uzależniona, jak i współuzależniona, nie mierzą się wprost z realnością problemu. W nurcie systemowym pokazujemy, że aby przerwać ten cykl, należy zrozumieć, że nikt nie jest w stanie „wyleczyć” drugiej osoby z uzależnienia, jeśli ona sama nie podejmie świadomego wysiłku zmiany. Współuzależniony może wspierać, motywować i stawiać granice – ale nie ponosi odpowiedzialności za nałóg partnera/ki. Zamiast obwiniać się, warto skupić się na konstruktywnej pomocy: zachęceniu do terapii, nieukrywaniu skutków picia czy nadużywania substancji, a jednocześnie na trosce o własne dobro psychiczne. Zwalczenie poczucia winy i wstydu jest niełatwe – zwykle wymaga wsparcia terapeuty, grupy wsparcia (np. Al-Anon) lub doświadczonego psychologa. Dzięki temu można nauczyć się rozróżniać to, co jest w zasięgu naszej kontroli (nasze zachowanie, stawianie granic), od tego, co od nas nie zależy (decyzje i czyny uzależnionego). Uwolnienie się od fałszywej odpowiedzialności to ogromny krok w kierunku odzyskania równowagi i zyskania przestrzeni, by wreszcie zatroszczyć się o siebie.

3. Objawy i konsekwencje współuzależnienia – jak rozpoznać ten stan

Czasem latami żyjemy w pewnym schemacie, nawet nie nazywając go po imieniu. Współuzależnienie może przyjąć subtelną formę: myślimy, że jesteśmy po prostu „wyrozumiali”, „zawsze gotowi do pomocy” i „rodzinni”. Dopiero kiedy poziom stresu przekracza nasze możliwości radzenia sobie, a my czujemy się coraz bardziej wypaleni, zaczynamy się zastanawiać, co jest nie tak. Poznanie objawów tego zjawiska bywa momentem olśnienia, po którym pada stwierdzenie: “To przecież dokładnie moja sytuacja!”.

Do najczęstszych oznaczeń współuzależnienia zalicza się:

  • Przejęcie kontroli nad życiem uzależnionego – decydowanie o każdym kroku, kontrolowanie codziennych nawyków partnera, układanie planu dnia „pod niego/nią”.
  • Zaprzeczanie problemowi – ciągłe usprawiedliwianie nałogowca przed rodziną i znajomymi (“on ma stres, dlatego pije”; “to tylko chwilowa słabość”).
  • Skrajne wahania nastrojów – euforia, gdy uzależniony obiecuje poprawę, i głęboki smutek, gdy znów zawodzi. To ciągła emocjonalna huśtawka.
  • Rezygnacja z własnych potrzeb – brak rozwoju osobistego, brak dbałości o zdrowie, hobby czy relacje, bo cała uwaga kierowana jest na problem uzależnionego.
  • Perfekcjonizm i lęk przed oceną otoczenia – dążenie do tego, by „nikt się nie dowiedział”, że w domu panuje trudna sytuacja, i utrzymywanie fasady idealnej rodziny.
  • Syndrom „jestem niezastąpiony/a” – wyobrażenie, że bez współuzależnionego system się zawali; jednocześnie zaniedbywanie siebie kosztem opieki nad uzależnionym.

Jeśli rozpoznajesz w tym własne zachowania, być może czas przyznać samemu sobie, że jesteś współuzależniony/a. To nie powód do wstydu – to sygnał, że żyjesz w trudnych warunkach, w których próbowałeś/aś ratować sytuację. Problem w tym, że taki „ratunek” często okazuje się męczący i nie przynosi poprawy, a wręcz przeciwnie: pogłębia Twoje cierpienie.

Skutki długotrwałego współuzależnienia: od wypalenia emocjonalnego po utratę tożsamości

Przewlekłe współuzależnienie może prowadzić do szeregu bolesnych konsekwencji. W pierwszej kolejności wspomniane już wypalenie: człowiek przestaje czerpać radość z życia, bo nieustannie żyje problemami innej osoby. Stopniowo traci własne zainteresowania, pasje, a nawet kontakt z przyjaciółmi. Wszystko kręci się wokół tego, by „kontrolować” lub „ratować” uzależnionego. Nierzadko towarzyszy temu poczucie niskiej wartości. „Skoro nie potrafię zmienić tej sytuacji, to pewnie jestem do niczego” – myśli współuzależniony. Paradoksalnie, im bardziej stara się znaleźć lekarstwo na uzależnienie partnera, tym gorzej się czuje, bo widzi, że jego wysiłki nie przynoszą efektu. Poczucie porażki i bezsilności narasta. W efekcie dochodzi do utraty tożsamości. Co to oznacza? Otóż osoba współuzależniona nie wie już, kim jest poza rolą „tej, która wspiera”, „tego, który ratuje”. Jeśli ktoś zapyta: „A co ciebie interesuje? Co cię cieszy?”, może zostać zaskoczony milczeniem. W imię chronienia rodziny i relacji współuzależniony zepchnął swoje potrzeby na margines tak bardzo, że nawet ich nie pamięta. Może to prowadzić do poważnych zaburzeń nastroju (w tym depresji), lęków, a niekiedy także do psychosomatycznych chorób związanych z przewlekłym stresem. Kolejnym, rzadziej omawianym skutkiem bywa trudność w nawiązywaniu zdrowych relacji w przyszłości. Jeżeli dana osoba trwa w układzie współuzależnienia i nie przepracuje swoich wzorców, ryzykuje, że w kolejnych związkach powtórzy ten sam scenariusz: przyciągnie kolejną osobę z problemem uzależnienia lub wejdzie w rolę „zbawcy” wobec innych trudności. Dlatego tak ważne jest przełamanie tego cyklu i odzyskanie zdolności do autentycznego dbania o siebie.

4. Droga do wyjścia z pułapki – metody terapii i wsparcie bliskich

Kiedy już rozpoznamy współuzależnienie u siebie, może pojawić się pytanie: „Skoro tyle lat w tym tkwiłem/am, czy można to zmienić?” Odpowiedź brzmi: tak, można – ale wymaga to odwagi, konsekwencji i najczęściej wsparcia z zewnątrz. Bywa, że próbujemy samodzielnie „zawalczyć” o zmianę, lecz przy silnej więzi z uzależnioną osobą i zakorzenionych schematach może być to niezwykle trudne. Pierwszym krokiem jest uznanie, że nie jesteśmy odpowiedzialni za uzależnienie kogoś, ale mamy prawo wyznaczyć granice i dbać o swoje dobro. Można zacząć od szczerej rozmowy: „Widzę, co się dzieje, i nie chcę już tego kontynuować w dotychczasowy sposób. Potrzebuję pomocy, bo ta sytuacja mnie niszczy”. Otwarta komunikacja bywa trudna – uzależniony może reagować złością czy poczuciem oskarżenia – jednak bez niej trudno cokolwiek zmienić. Wielu współuzależnionych decyduje się na psychoterapię, w tym często w nurcie systemowym lub poznawczo-behawioralnym. Terapeuta pomaga zrozumieć mechanizmy, które doprowadziły do współuzależnienia, i pokazuje, jak stawiać zdrowe granice. Wzmacnia także poczucie wartości pacjenta, ucząc go, że ma prawo do samodzielnego życia i że to nie jego/jej wina, iż partner nadużywa alkoholu czy innej substancji. Poza terapią indywidualną, istnieją również grupy wsparcia, takie jak Al-Anon dla bliskich osób uzależnionych od alkoholu, czy grupy organizowane przy poradniach odwykowych. Spotkania z ludźmi, którzy przeżywają podobne sytuacje, potrafią dać ogromną ulgę i pomóc uświadomić sobie, że nie jesteśmy sami. Doświadczenie wspólnoty i wymiana doświadczeń motywują do utrwalenia zmian w relacjach. Niezwykle ważne jest też, by w procesie wychodzenia z współuzależnienia nie zapominać o wsparciu rodzinnym bądź towarzyskim. Jeśli mamy przyjaciół, którzy rozumieją naszą decyzję o zmianie, mogą okazać się cenną kotwicą w momentach zwątpienia. W nurcie systemowym zachęcamy też czasem do terapii rodzinnej, aby wszyscy członkowie systemu wiedzieli, z czym wiąże się współuzależnienie i jak wspólnie dążyć do zdrowszych relacji.

Ustalanie granic i zdrowe „odcięcie się” od problemu

Jednym z kluczowych aspektów wychodzenia z współuzależnienia jest nauka stawiania jasnych, zdrowych granic. To oznacza, że nie pozwalamy uzależnionemu kontynuować destrukcyjnych zachowań bez konsekwencji, a także że przestajemy brać odpowiedzialność za „ratowanie” go z każdej sytuacji. Oczywiście, to nie wyklucza wsparcia emocjonalnego czy motywowania do terapii. Chodzi raczej o to, by nie ukrywać błędów partnera przed rodziną, nie usprawiedliwiać go w pracy, gdy spóźnia się z powodu kaca, i nie spłacać jego długów. Taki proces bywa bolesny, bo czasem wiąże się z obserwowaniem, jak partner/ka ponosi konsekwencje swoich czynów. Jednak dopiero to doświadczenie – bycie twarzą w twarz z realiami – może popchnąć go/ją do głębokiej zmiany. Osoba współuzależniona musi z kolei nauczyć się, że ma prawo do wycofania się, gdy sytuacja staje się niebezpieczna albo niszcząca dla niej samej. W skrajnych wypadkach może oznaczać to decyzję o rozstaniu, jeśli uzależniony nie chce podjąć leczenia i naraża rodzinę na dalsze cierpienie. W praktyce stawianie granic warto zapoczątkować od małych kroków. Na przykład ustalić, że jeśli partner wróci pijany do domu, ty nie będziesz sprzątać po jego awanturach czy dzwonić rano do szefa z usprawiedliwieniem nieobecności. Proste zasady, uświadamiające, że każdy ponosi odpowiedzialność za swoje zachowanie, mogą być pierwszym sygnałem, że coś się zmienia w rodzinnej dynamice. Dla współuzależnionego to krok ku odzyskaniu sprawczości i autonomii, a dla uzależnionego – informacja, że gra nie toczy się już na starych zasadach.

5. Wskazówki praktyczne i podsumowanie – jak odzyskać siebie i zdrową relację

Zrozumienie, że współuzależnienie to nie „poświęcenie” czy „akt miłości”, lecz szkodliwy wzorzec, bywa trudne i bolesne. Ale właśnie to zrozumienie stanowi punkt wyjścia do zmiany. Jeśli przeczuwasz, że problem współuzależnienia dotyczy Ciebie lub kogoś z Twoich bliskich, pamiętaj, że masz prawo szukać pomocy. Niekiedy wystarczy szczera rozmowa z zaufaną osobą, by zrobić pierwszy krok. Często niezbędna jest jednak psychoterapia – indywidualna, rodzinna bądź grupowa. Poniżej zebrałam kilka praktycznych wskazówek, które mogą być pomocne w procesie uwalniania się od współuzależnienia. Pamiętaj, że każda sytuacja jest inna i czasem konieczne są większe zmiany w stylu życia, środowisku czy nawet relacjach rodzinnych, by naprawdę odzyskać spokój i równowagę.

Wskazówki praktyczne

  • Uznaj problem – przyjrzyj się swojemu zachowaniu: czy nadmiernie angażujesz się w problemy drugiej osoby? Czy ignorujesz własne potrzeby? Nazwanie tego współuzależnieniem to pierwszy krok do zmiany.
  • Powiedz „tak” pomocy – nie bój się wizyty u psychologa lub udziału w grupie wsparcia (np. Al-Anon). Sprawdź, jak wiele może się zmienić, gdy masz wokół siebie ludzi, którzy rozumieją Twoje wyzwania.
  • Ćwicz stawianie granic – zacznij od drobnych rzeczy: nie przykrywaj błędów uzależnionego, nie rób za niego/nią tego, co on/ona powinna wykonać samodzielnie. Wyrażaj swoje “nie” w spokojny, ale stanowczy sposób.
  • Dbaj o siebie – zadbaj o regularny sen, dietę, ruch fizyczny. Znajdź czas na hobby, wyjścia z przyjaciółmi, rozwijanie pasji. To nie egoizm, lecz konieczność odzyskania sił i równowagi.
  • Rozmawiaj bez oskarżeń – jeśli chcesz coś zmienić, używaj komunikatów „Ja czuję…”, „Potrzebuję…”, zamiast „Bo ty zawsze…” czy „To przez ciebie”. Tak minimalizujesz eskalację konfliktów.
  • Ustal realne oczekiwania – nawet jeśli bliska osoba rozpoczyna terapię uzależnienia, nie oznacza to natychmiastowej rewolucji. Bądź gotów/gotowa na potknięcia, ale konsekwentnie trzymaj się wyznaczonych granic.
  • Pielęgnuj wsparcie w rodzinie – jeśli to możliwe, staraj się angażować innych członków rodziny w zmiany. Razem łatwiej zauważyć momenty, w których wracają stare schematy, i na czas je korygować.

Na koniec, pamiętaj, że współuzależnienie nie musi definiować Twojego życia na zawsze. Możesz odzyskać wolność emocjonalną i na nowo odnaleźć siebie – ze swoimi marzeniami, pasjami, planami. Choć proces bywa bolesny, zwłaszcza jeśli wymaga zmierzenia się z niechęcią lub agresją uzależnionego, to w dłuższej perspektywie daje szansę na zbudowanie zdrowszej relacji (jeśli druga osoba podejmie leczenie) bądź uwolnienie się od układu, który niszczy Cię psychicznie.

Jeżeli potrzebujesz pomocy w zrozumieniu swojej sytuacji lub przepracowaniu rodzinnych wzorców, zapraszam na konsultację w moim gabinecie w nurcie systemowym. Wspólnie przyjrzymy się Twoim doświadczeniom, kontekstowi relacji, a następnie wypracujemy strategię wyjścia z współuzależnienia – tak, byś mógł/mogła zacząć żyć w zgodzie ze sobą, a jednocześnie, na ile to możliwe, wspierać bliskich w konstruktywny sposób. Pamiętaj: masz prawo do szczęścia i do tego, by Twoje życie nie kręciło się tylko wokół cudzego uzależnienia. Odważ się na zmianę – zasługujesz na nią.

Opracowanie własne. Autor: Agata Wołoszczak-Kawa

Agata Wołoszczak-Kawa

Jeśli potrzebujesz wsparcia nie wahaj się sięgnąć po pomoc. Pierwszym krokiem często jest rozmowa z psychologiem lub psychiatrą. W moim gabinecie oferuję profesjonalne wsparcie dostosowane do indywidualnych potrzeb.

Wspólnie znajdziemy rozwiązania, które pomogą Ci odzyskać równowagę i radość życia.