Poznań, 3go września 2022
Rodzicielstwo partnerskie – jak dzielić obowiązki i wspierać się nawzajem?
Gdy po porodzie mojego syna odkryłam, że wieczorna kąpiel zajmuje nam dwie godziny negocjacji („czyje to teraz mydło?”), zrozumiałam, że miłość nie zastąpi konkretnego planu. W mojej pracy zawsze staram się pokazywać parom, iż partnerstwo to nie matematyczne 50/50, lecz dynamiczna wymiana zasobów: czasu, energii i czułości. Jednego dnia jedno z nas niesie więcej, innego – oddaje pałeczkę. Ten artykuł łączy teorię systemową z opowieściami z gabinetu i mojego domu. Znajdziesz tu narzędzia, które pomogą podzielić zadania, zatrzymać wyścig o „kto bardziej zmęczony” i zbudować codzienne mikro‑rytuały, które karmią związek, a nie tylko listę obowiązków. Zaparz kawę, usiądź obok partnera (lub myśli o nim) i zaznacz w notatniku te pomysły, które pasują do waszego stylu życia.

Krok 1: ustalcie wspólne cele, zanim podzielicie zadania
Bez mapy nawet najlepsza nawigacja zgubi się na pierwszym rondzie. Dlatego pierwszym krokiem w partnerskim rodzicielstwie jest jasne „dlaczego” – co jest dla nas ważne jako rodziny. Pracując z pacjentami jestem przekonana, że jedna wieczorna rozmowa o wartościach potrafi skrócić przyszłe dyskusje o połowę. Para Magdy i Piotra ustaliła trzy hasła: zdrowie, wspólne posiłki i recykling. Gdy kolejnego dnia Piotr zabrał dzieci do fast‑foodu, wcale nie wybuchła awantura – wrócili do mapy i ustalili, że fast‑food raz w miesiącu nie łamie ideału „zdrowie”. Jasne cele = mniej domysłów.
Ćwiczenie „trzy kamienie”
Napiszcie osobno trzy najważniejsze wartości rodziny, zamieńcie kartki, porozmawiajcie, aż stworzycie wspólną listę. Zawieście ją na lodówce. To wasza północ na kompasie podziału zadań.
Krok 2: twórzcie elastyczną, a nie równą tabelę obowiązków
Idealna lista „kto co robi” istnieje dzień lub dwa, potem życie rozsypuje karty. Dlatego zamiast sztywnej tabeli proponuję „tablicę zasobów”. W moim domu wisi magnetyczna plansza z pięcioma polami: czas, siła, cierpliwość, praca zdalna, logistyka. Co niedzielę każdy przykleja magnesy w proporcji, jaką realnie ma w nadchodzącym tygodniu. Jeśli partner ma deadliny, jego magnes „czas” spada – ja przejmuję odprowadzanie do szkoły. Gdy ja prowadzę webinar wieczorem, on zostaje „królem kolacji”. Taki żywy organizm grafiku zmienia rywalizację w współdziałanie: zamiast liczyć, kto umył więcej talerzy, pytamy „kto ma dziś więcej magnesu siły?”.
Domowy eksperyment „magnesów zasobów”
Zrób pięć karteczek z zasobami, przyklej do lodówki. Ustaw przypomnienie w telefonie na niedzielę 20:00 – pięciominutowe spotkanie kalendarzowe. Uzupełnijcie pola kolorowymi magnesami i zróbcie zdjęcie na pamiątkę, żeby można było wrócić do umowy w środku tygodnia.

Krok 3: pielęgnujcie mikrorytuały wsparcia, bo emocje noszą się lżej na dwojgu ramionach
Każdy grafikon prędzej czy później pęknie, jeśli nie podleje go woda bliskości. W gabinecie nazywam to „witaminą P” – przytul, pochwal, podziękuj. Para Asi i Tomka wprowadziła trzysekundowe przybicie piątki, gdy mijają się w korytarzu: symboliczny „transfer energii”. W moim domu króluje „kawa wdzięczności” – kto pierwszy wstanie, robi drugiej osobie ulubioną filiżankę i dopisuje na kartce słowo „dziękuję za…”. Te drobiazgi łatają mikro‑pęknięcia, zanim przerodzą się w pretensje. Bez nich najpiękniejsza tabela zamienia się w suchy excel.
Pomysł na 7‑dniową „witaminę P”
Wybierzcie jeden gest (piątka, przytulenie, notatka) i stosujcie go trzy razy dziennie przez tydzień. Po siedmiu dniach odpowiedzcie na pytanie: „co zmieniło się w naszym nastroju?”. Zazwyczaj odpowiedź brzmi: „więcej uśmiechów, mniej westchnień”.
Krok 4: rozmawiajcie o trudnych emocjach, zanim zaczną krzyczeć głośniej niż dzieci
W pewną środę, gdy moja lista zadań puchła jak drożdżowe ciasto, partner zapytał: „Co możemy dziś uprościć?”. To jedno zdanie wyhamowało moją wewnętrzną tyradę „zawsze ja”. Zachęcam pary do cotygodniowej „burzy frustracji” – 15 minut na nazwanie zmartwień bez przerywania i bez rad. Sama czasem mówię: „Potrzebuję wyrzucić śmieci emocjonalne” – partner słucha, a ja kończę zdaniem „dziękuję, że mnie nie naprawiałeś”. Bycie usłyszanym to najkrótsza droga do pojednania z własnymi zadaniami.
Technika „dymek z pary”
Weź kartkę, narysuj chmurę, wpisz w nią emocję („zmęczenie”, „irytacja”). Pokaż partnerowi kartkę zamiast podnosić głos – to sygnał: „Stop, potrzebuję uwagi”. Gdy druga strona przytaknie, opowiadasz, co się kryje za chmurą, a potem niszczycie kartkę wspólnym gestem (zgniecenie, podrzucenie, wrzucenie do kosza). Emocja nazwana – para spuszczona.

Krok 5: aktualizujcie umowę partnerską co kwartał – bo rodzicielstwo to projekt w ciągłej wersji beta
Rozwój dziecka zmienia tempo życia: nowe zajęcia, zmiana szkoły, choroba. Dlatego podział obowiązków potrzebuje regularnych poprawek. U Nowaków raz w trzy miesiące odbywa się „kolacja CEO” – dzieci u babci, na stole pizza i arkusz: Co działa? Co nie? Co poprawiamy? Taka aktualizacja zapobiega frustracji „kiedyś się umawialiśmy, a teraz sam muszę wszystko”. W mojej praktyce zachęcam, by podczas kolacji napisać trzy kolumny: zatrzymujemy, zmieniamy, odpuszczamy. 90 minut dialogu i nowy kwartał ma przejrzysty system.
Szybki arkusz 3‑Z
Zatrzymujemy – wymieniamy min. dwa elementy, które działają świetnie.
Zmieniamy – wybieramy jedną rzecz, np. godziny pracy zdalnej.
Zostawiamy… innym – delegujemy zadanie (np. kursy online dziecka) babci, korepetytorowi czy aplikacji. Gotowe!
Praktyczny dekalog partnerskiego podziału obowiązków
- Ustalcie wspólne wartości przed listą zadań.
- Stwórzcie tablicę zasobów zamiast równej tabeli.
- Aktualizujcie plan co niedzielę w pięć minut.
- Praktykujcie codzienną „witaminę P” – przytul, pochwal, podziękuj.
- Rozmawiajcie o frustracjach w 15‑minutowym oknie bez rad.
- Zamieniajcie krytykę na pytanie „co uprościć?”.
- Delegujcie zadania, jeśli żadne z was nie ma zasobu czasu ani siły.
- Planujcie raz w kwartale „kolację CEO” – przegląd systemu.
- Ćwiczcie mikro‑rytuały (kawa wdzięczności, piątka energii).
- Świętujcie sukcesy – wspólny deser za tydzień bez zimnej wojny!
Rodzicielstwo partnerskie nie wymaga idealnego harmonogramu ani tablicy w skali Pantone. Potrzebuje wspólnego dlaczego, elastycznego jak i codziennego dziękuję. Wybierzcie jeden pomysł z artykułu i wypróbujcie dziś wieczorem – może to będzie „kawa wdzięczności”, może pięciominutowa tablica zasobów. A jeśli czujecie, że dom przypomina przeciążony serwer, napiszcie do mnie – razem zbudujemy system dopasowany do waszych zasobów i marzeń. Zrób pierwszy krok jeszcze dziś i zobaczcie, jak partnerstwo zamienia codzienny chaos w zgrany duet!