<<Wróć do listy artykułów

Poznań, 1go sierpnia 2024

Fenomen "therapy-speak": Kiedy język psychologii staje się barierą w relacjach

Współczesny świat jest pełen pojęć psychologicznych, które jeszcze kilka dekad temu zarezerwowane były dla gabinetów terapeutycznych. Dziś słowa takie jak „asertywność”, „trauma”, „toksyczność” czy „granice” pojawiają się w codziennych rozmowach i mediach społecznościowych. Z jednej strony, to cudowne, że stajemy się coraz bardziej świadomi siebie i potrzeb innych, z drugiej – nierzadko spotykamy się z nadmiernym stosowaniem tzw. therapy-speak, czyli języka zaczerpniętego wprost z psychoterapii. Czy w efekcie może to paradoksalnie przeszkadzać w komunikacji? Dlaczego przesycenie terminologią psychologiczną bywa blokadą w relacjach?

W niniejszym artykule, przy wykorzystaniu ujęcia systemowego, przyjrzymy się fenomenowi „therapy-speak” – czyli zjawisku, w którym osoby nadużywają języka rodem z terapii czy rozwoju osobistego, przekonując się, że pomaga im to w kontaktach z innymi. Jednocześnie często zdarza się, że w rodzinie lub w gronie przyjaciół te nowe, z pozoru profesjonalne określenia wywołują dystans i niezrozumienie. Zapraszam do lektury, w której zbadamy, dlaczego tak się dzieje, i jak dbać o prawdziwą, żywą komunikację, nie popadając w przerysowane „terapeutyczne slogany”.

1. Czy „therapy-speak” może być nadużywane w codziennych rozmowach?

Wiele osób zaczyna fascynować się psychologią, coachingiem lub rozwojem osobistym. Czerpią z podcastów, blogów czy książek popularnonaukowych. W naturalny sposób chcą dzielić się nowymi terminami – np. „projekcja”, „narcyzm”, „współuzależnienie”. Jednak czasem prowadzi to do zbyt uproszczonego wyjaśniania zachowań innych ludzi: wszędzie widzimy manipulację lub wpadamy w pułapkę etykietowania kogoś jako „toksycznego”.

  • Przekroczenie granicy między inspirowaniem się a błędnym diagnozowaniem: Nagle ktoś, kto wykazuje nieco inny styl komunikacji, zostaje przez nas nazywany „osobą z zaburzeniami”.
  • Zastępowanie zwykłych słów terminami z psychoterapii: Zamiast powiedzieć „jest mi przykro”, używamy zwrotu „Przeżywam tu powtórne odtworzenie mojego dziecięcego schematu braku akceptacji”. Choć może to być prawdziwe, nie zawsze służy jasności relacji.

Z systemowego punktu widzenia nadmierne epatowanie językiem psychologicznym tworzy nieraz barierę wobec tych, którzy czują się zagubieni w natłoku „mądrych” określeń. W efekcie komunikacja, zamiast być pełniejsza, staje się mniej autentyczna.

2. Dlaczego nadużywamy języka psychologii w życiu codziennym?

W erze internetu i mediów społecznościowych dostęp do wiedzy psychologicznej jest ogromny. Influencerzy, trenerzy rozwoju i celebryci często dzielą się poradami i cytatami z terapii. To może budzić zainteresowanie i zaciekawienie, ale też dać złudne poczucie kompetencji. W nurcie systemowym jest to ciekawe zjawisko – w rodzinach i grupach znajomych pojawiają się nowe terminy, ale nie zawsze idzie za nimi głębsze zrozumienie.

  • Chęć rozwoju i zrozumienia siebie: Wielu ludzi szuka wyjaśnień dla własnych zachowań i chce podnieść jakość relacji.
  • Nadzieja na szybkie rozwiązanie problemów: Liczymy, że magiczne słowo „toksyczny” czy „zaburzenia lękowe” wytłumaczy wszystko i da szybką receptę.
  • Kuszący marketing psychologii: Niektórzy twórcy internetowi proponują proste „checklisty” i testy, które dają wrażenie profesjonalnej diagnozy, a w rzeczywistości mogą być uproszczeniem.

Ujęcie systemowe przypomina, że same terminy nie zmienią komunikacji, jeśli nie pójdzie za nimi realne zrozumienie i praca nad sobą. Zamiast zbliżenia do prawdy, można wpaść w pułapkę używania „psychologicznych” słów w charakterze ozdobnika.

3. Czy nadmiar terminów „terapeutycznych” może pogorszyć relacje?

Owszem, czasem tak bywa. Choć mówienie otwarcie o emocjach i zjawiskach psychologicznych jest cenne, to nadużywanie therapy-speak może tworzyć dystans, upraszczać obraz drugiego człowieka albo nawet wywoływać presję. Poniżej kilka efektów ubocznych, obserwowanych w relacjach:

  • Etykietowanie i szufladkowanie: Ktoś, kto ciągle mówi „On jest narcyzem, a ona ma kompleks ofiary”, może pomijać indywidualne okoliczności i złożoność czyjegoś charakteru.
  • Krytyka i wyższość: Dla osób mniej obeznanych w „psychologicznym slangu” taka komunikacja brzmi jak wywyższanie się i pouczanie.
  • Bagatelizowanie problemów: Nadmiar uproszczonych diagnoz („Masz traumę”, „Jesteś DDA”) może przysłonić realną potrzebę głębszej pracy terapeutycznej.

Z perspektywy systemowej, zrozumienie i empatia liczą się bardziej niż same słowa. Jeśli w rodzinie ktoś nadużywa „psychologicznych terminów”, by wywrzeć presję, inni mogą się od tego odcinać, co w efekcie obniża jakość więzi.

4. Jak korzystać z psychologii, nie popadając w „therapy-speak”?

Świadomość emocji i mechanizmów psychologicznych jest wspaniała, jednak kluczowe jest wyważone podejście. Oto kilka zasad, dzięki którym możesz czerpać z psychologii, jednocześnie utrzymując autentyczność komunikacji:

  • Używaj prostego języka: Zamiast cytować terminy z terapii, spróbuj opisać, co czujesz, prostymi słowami. „Jestem zły, bo boję się, że zostanę sam” może być bardziej zrozumiałe niż „Reaguję tak, ponieważ aktywuje mi się schemat porzucenia”.
  • Potwierdzaj rozumienie drugiej strony: Jeśli zaczynasz mówić o koncepcjach psychologicznych, upewnij się, że odbiorca rozumie, o co chodzi. Zadawaj pytania: „Czy wiesz, co mam na myśli, mówiąc 'mechanizm wyparcia'?”
  • Unikaj szybkiego diagnozowania: Nazwanie kogoś „toksycznym” lub „zaburzonym” jest krzywdzące, jeśli nie jesteś specjalistą i nie masz pełnej wiedzy o danej osobie. Lepiej skupić się na tym, jak dane zachowanie wpływa na Ciebie, zamiast przypinać etykietę.
  • Dbaj o kontekst rodzinny: Jeśli Twoja rodzina nie jest obyta z psychologią, warto wprowadzać pojęcia stopniowo i stawiać na rzeczowy dialog, by zrozumieć siebie nawzajem zamiast epatować nowo poznanymi terminami.

5. Jak „therapy-speak” wpływa na nasz system rodzinny i co z tym zrobić?

W nurcie systemowym rodzina jest systemem – jeśli nagle jedna osoba zaczyna używać intensywnie języka rodem z psychoterapii, reszta może poczuć się zaniepokojona lub wyobcowana. Mogą paść oskarżenia typu: „Co Ty, teraz psychologiem jesteś?” lub „Nie potrzebujemy się tu psychoanalizować!”. Dlatego, chcąc pozytywnie wpłynąć na relacje, należy pamiętać o:

5.1 Wyczucie i empatia w rozmowie z rodziną

Zamiast narzucać „psychologiczne mądrości”, lepiej wprowadzać idee o emocjach i potrzebach w formie, która będzie bliska codziennemu doświadczeniu. Możesz mówić np.: „Widzę, że ostatnio jesteś mocno zdenerwowany i rzadziej się uśmiechasz, może pogadajmy?” – zamiast: „Myślę, że przejawiasz symptomy zaburzeń lękowo-depresyjnych”. Taki język bardziej zaprasza do dialogu niż do obrony.

5.2 Balans między wiedzą a zwykłą rozmową

Warto wykorzystywać w rodzinie to, czego się uczymy z psychologii czy z własnej terapii (np. lepsze rozumienie emocji, zdrowsze sposoby rozwiązywania sporów). Jednocześnie nie trzeba wszystkiego opatrywać nazwami fachowymi. Często lepiej powiedzieć: „Potrzebuję chwili ciszy, żeby ochłonąć”, zamiast „Robię sobie przerwę, bo doświadczam wysokiego pobudzenia układu współczulnego”. W nurcie systemowym stawiamy na autentyczność i skuteczną komunikację, a nie popisywanie się wiedzą.

Zakończenie i wezwanie do działania

„Therapy-speak” to z jednej strony przejaw rosnącej świadomości psychologicznej, z drugiej – może stać się pułapką, gdy zaczynamy nadużywać fachowych określeń i zapominamy o prostocie żywej, ludzkiej rozmowy. W erze intensywnego zainteresowania self-care i rozwojem osobistym łatwo uwierzyć, że wystarczy nauczyć się paru pojęć z psychoterapii, by rozwiązać wszystkie problemy. Niestety, mechanizm komunikacji w rodzinie czy w związku jest bardziej złożony.

Z perspektywy systemowej liczy się nie tylko sam język, ale także intencja, z jaką go używamy. Jeśli chcesz poprawić relacje, spróbuj raczej dążyć do wzajemnego zrozumienia, niż do kształtowania się w roli „terapeuty” własnej rodziny. Okazywanie zainteresowania, empatii i gotowości do słuchania często przynosi lepsze efekty niż narzucanie psycho-słów.

Zachęcam Cię, byś przyjrzał się swoim rozmowom z bliskimi. Czy pojawiają się tam hasła typu „toksyczny”, „zaburzony”, „manipulacja” w nadmiarze? A może zbyt często uciekasz w psychologiczny żargon, zamiast mówić wprost o tym, co czujesz i czego potrzebujesz? Świadoma zmiana stylu komunikacji to krok ku bardziej autentycznym i zrozumiałym dla wszystkich więziom. Jeśli czujesz, że samodzielnie trudno z tego wybrnąć, rozważ terapię systemową, która pomaga odkryć, jak i dlaczego rozmawiamy w określony sposób – a przede wszystkim, jak to ulepszyć.

Opracowanie własne. Autor: Agata Wołoszczak-Kawa

Agata Wołoszczak-Kawa

Jeśli potrzebujesz wsparcia nie wahaj się sięgnąć po pomoc. Pierwszym krokiem często jest rozmowa z psychologiem lub psychiatrą. W moim gabinecie oferuję profesjonalne wsparcie dostosowane do indywidualnych potrzeb.

Wspólnie znajdziemy rozwiązania, które pomogą Ci odzyskać równowagę i radość życia.