<<Wróć do listy artykułów

Poznań, 10go czerwca 2022

Dlaczego nie możesz pokochać siebie?

Od czasu do czasu każdy z nas doświadcza chwili zwątpienia w siebie. Jednak bywa, że poczucie braku własnej wartości i trudność w obdarzeniu się pozytywnymi emocjami utrzymują się przez dłuższy czas, nie pozwalając na prawdziwą radość z życia. W mojej praktyce psychologicznej w nurcie systemowym niejednokrotnie spotykam się z pacjentami, którzy mówią: „Nie umiem pokochać siebie, nie zasługuję na szczęście”. Tego typu przekonania potrafią blokować nas w wielu sferach – relacjach z ludźmi, rozwoju zawodowym czy dążeniu do realizacji marzeń.

W niniejszym artykule przyjrzymy się najczęstszym przyczynom trudności w pokochaniu samego siebie. Zaprezentuję też metody, które stosuję w gabinecie oraz praktyczne wskazówki, jak zadbać o własną samoakceptację. Moim celem jest, byś zrozumiał lub zrozumiała, że praca nad poczuciem własnej wartości nie jest luksusem, lecz niezbędnym elementem zdrowego funkcjonowania. Jako psycholog i psychoterapeutka wierzę, że każdy może nauczyć się obdarzać siebie troską i szacunkiem – nawet jeśli początki bywają trudne. Przyjrzyj się uważnie, co może blokować Twoją zdolność do pokochania siebie i jak stopniowo wprowadzać pozytywne zmiany w codziennym życiu.

Obrazek symbolizujący wewnętrzną walkę o samoakceptację

Dlaczego negatywne przekonania o sobie są tak trudne do przezwyciężenia?

Wiele osób wpisuje w wyszukiwarkę pytanie: „Dlaczego negatywne przekonania o sobie są tak trudne do przezwyciężenia?”. Rzeczywiście, wewnętrzny krytyk potrafi być niezwykle uparty, a my sami nierzadko nie potrafimy rozpoznać jego źródła. Z perspektywy systemowej, w której pracuję, kluczowe jest zrozumienie całego kontekstu rodzinnego, społecznego i kulturowego, w jakim człowiek dorastał. Negatywne przekonania nierzadko rodzą się w dzieciństwie – rodzice, nauczyciele czy rówieśnicy, często nieświadomie, mogą wzmacniać poczucie, że „nie jesteśmy dość dobrzy”.

Niskie poczucie własnej wartości bywa też efektem powtarzających się doświadczeń odrzucenia, krytyki czy braku wsparcia. Kiedy w moim gabinecie rozmawiam z pacjentami o tym, dlaczego nie potrafią siebie pokochać, często odkrywamy w tle silne skrzywienia poznawcze i przeświadczenie, że każdy sukces zawdzięczają wyłącznie szczęściu, a każda porażka potwierdza ich małą wartość. Tego rodzaju schematy myślenia – zwłaszcza jeśli są utrwalone przez lata – mogą towarzyszyć nam aż do dorosłości.

Walka z negatywnymi przekonaniami bywa tak trudna również dlatego, że stanowią one część naszej tożsamości. Zamiast postrzegać je jako pojedyncze błędne myśli, traktujemy je niemal jak obiektywną prawdę o nas samych. W rezultacie zakorzenia się nieuświadomiona obawa: „Jeśli przestanę wierzyć w to, że jestem niewystarczający, kim wtedy będę?”. Zmiana wzorców myślenia wymaga systematycznej pracy i otwartości, często z pomocą specjalisty. W mojej pracy zawsze dążę do tego, by pacjent zrozumiał, że głos krytyka nie jest obiektywnym faktem, lecz wyuczonym nastawieniem do siebie.

Jak określić, czy to tylko krytyczna myśl, czy trwałe przekonanie?

Prostym sposobem jest obserwacja częstotliwości i intensywności takich myśli. Jeżeli niemal codziennie, w różnych sytuacjach życiowych, wraca to samo negatywne sformułowanie typu: „Zawsze wszystko psuję”, istnieje duża szansa, że przerodziło się ono w mocno zakorzenione przekonanie. W takim wypadku warto zwrócić się do terapeuty, który pomoże zidentyfikować wzorce i zaproponuje konkretną strategię zmiany.

Czy samoobserwacja wystarczy, by pokonać negatywne schematy?

Samoobserwacja jest świetnym pierwszym krokiem, ale zazwyczaj potrzebujemy więcej narzędzi. Trening uważności, techniki poznawczo-behawioralne czy podejście systemowe – to przykładowe metody, które pomogą zrozumieć, skąd biorą się nasze przekonania i jak krok po kroku zastępować je bardziej konstruktywnymi myślami. W moim gabinecie często łączę różne nurty, dopasowując je do indywidualnych potrzeb pacjenta.

Co sprawia, że poszukujemy aprobaty na zewnątrz zamiast budować miłość do siebie?

Kolejnym pytaniem, które często nurtuje osoby mające problem z samoakceptacją, jest: „Co sprawia, że poszukujemy aprobaty na zewnątrz zamiast budować miłość do siebie?”. Współczesna kultura, media społecznościowe i otoczenie nierzadko wzmacniają w nas przekonanie, że powinniśmy się porównywać z innymi. Gdy od najmłodszych lat słyszymy, że trzeba być „najlepszym”, łatwo wpaść w pułapkę nieustannego oceniania własnych osiągnięć i wyglądu przez pryzmat opinii innych ludzi.

Z perspektywy systemowej poszukiwanie aprobaty może wynikać z potrzeb, które nie zostały zaspokojone w dzieciństwie. Być może ktoś nie doświadczył wystarczającej uwagi czy bezwarunkowej miłości ze strony rodziców, dlatego teraz szuka jej u partnera, przyjaciół czy w miejscu pracy. Oczekuje się, że otrzymanie tej zewnętrznej pochwały naprawi brak wewnętrznego poczucia własnej wartości. Niestety, jest to błędne koło – im bardziej uzależniamy swoją wartość od opinii otoczenia, tym silniejszy staje się głód aprobaty, który często nie zostaje w pełni zaspokojony.

Zdarza się również, że osoby, które nie umieją pokochać siebie, wykazują skłonność do wchodzenia w relacje oparte na zależności i podporządkowaniu. Z jednej strony pragną czyjegoś uznania, a z drugiej – boją się odrzucenia tak bardzo, że zaniżają swoje własne potrzeby. W mojej praktyce zawsze staram się pokazać pacjentowi, że samodzielne zbudowanie poczucia wartości jest zdecydowanie stabilniejszą drogą do szczęścia niż czekanie, aż ktoś inny doceni nas tak, jak chcielibyśmy być docenieni.

Jakie są konsekwencje uzależnienia samooceny od opinii innych?

Przede wszystkim życie w ciągłym stresie i niepewności. Jeśli bazujemy na pochwałach czy „polubieniach” w mediach społecznościowych, nastrój może gwałtownie spadać, gdy ta uwaga słabnie. Długotrwale skutkuje to jeszcze głębszym przekonaniem, że sami nie jesteśmy w stanie się docenić. Taka sytuacja sprzyja rozwojowi zaburzeń lękowych czy depresyjnych.

Czy zmiana miejsca pracy lub otoczenia wystarczy, by poczuć się lepiej?

Czasem zmiana otoczenia pomaga, ale jeśli nie przepracujemy przyczyn braku samoakceptacji, szybko pojawi się podobny schemat w nowym miejscu. To tak, jakbyśmy zabrali własne problemy w walizce i rozłożyli je z powrotem tam, gdzie się udamy. Dlatego ważne jest, by równolegle pracować nad wewnętrznym przekonaniem o własnej wartości i zrozumieć, skąd biorą się nasze wzorce poszukiwania aprobaty.

Jak dzieciństwo i wzorce rodzinne wpływają na poczucie własnej wartości?

Jedno z kluczowych pytań, jakie zadają moi pacjenci, brzmi: „Jak dzieciństwo i wzorce rodzinne wpływają na poczucie własnej wartości?”. W nurcie systemowym to zagadnienie jest szczególnie ważne, bo podkreślamy rolę relacji i zależności, w jakich się wychowujemy. Jeśli w rodzinie brakowało przestrzeni do wyrażania emocji, a błędy były surowo oceniane, dziecko może wykształcić przeświadczenie, że nie jest wystarczająco dobre.

Z drugiej strony, nawet w domach, w których troszczono się o potrzeby materialne, dzieci nierzadko nie otrzymują tzw. bezwarunkowej miłości. Rodzice podświadomie oczekują wysokich wyników w nauce, posłuszeństwa czy określonego stylu życia, w zamian oferując swoje wsparcie czy uznanie. W rezultacie kształtuje się przekonanie: „Zasługuję na miłość tylko wtedy, gdy jestem idealny”. W dorosłości taki schemat przekłada się na perfekcjonizm lub wręcz przeciwnie – rezygnację z prób, bo i tak nie damy rady doścignąć wyśrubowanych standardów.

Podczas sesji terapeutycznych zachęcam pacjentów do przyjrzenia się temu, jak mówiono o sukcesach i porażkach w ich domu rodzinnym, czy ich emocje były akceptowane i czy istniała otwarta komunikacja. Te pozornie drobne elementy mogą wyjaśniać, skąd biorą się współczesne trudności z pokochaniem siebie. Przecież jeśli przez całe dzieciństwo słyszeliśmy, że nie wolno nam okazywać słabości, to w dorosłym życiu możemy odczuwać wstyd już na samą myśl o swoich niedoskonałościach.

Czy da się „nadrobić” stracony czas, jeśli zabrakło miłości w dzieciństwie?

Choć nie da się wrócić do przeszłości, na szczęście istnieją sposoby, by w dorosłym życiu zbudować zdrową samoocenę. Terapia indywidualna i/lub grupowa, różnorodne warsztaty rozwojowe czy nawet lektura odpowiednich książek – to przykładowe ścieżki, które pomagają „uleczyć” bolesne doświadczenia. Wiele osób potwierdza, że przepracowanie trudnego dzieciństwa pozwala im poczuć się wartościowymi i godnymi miłości.

Jak duże znaczenie mają role pełnione w rodzinie?

Role rodzinne – na przykład bycie „tą opiekuńczą osobą” albo „dzieckiem, które ma być idealne” – często utrwalają określone wzorce myślenia o sobie. Jeśli ktoś od dzieciństwa słyszał, że musi radzić sobie sam, bo rodzice są zbyt zajęci, może wykształcić w sobie przekonanie, że jego potrzeby i uczucia są nieważne. Rolą terapii systemowej jest pomóc zidentyfikować te role i schematy, a następnie znaleźć nowe, zdrowsze sposoby funkcjonowania.

Dlaczego obawa przed byciem „egoistą” blokuje naszą miłość do siebie?

Wielu ludzi wciąż kojarzy troskę o siebie z egoizmem. „Dlaczego obawa przed byciem ‘egoistą’ blokuje naszą miłość do siebie?” – to pytanie pada często w gabinecie, szczególnie od osób, które zawsze stawiały potrzeby innych na pierwszym miejscu. W psychologii systemowej podkreślam, że dbanie o siebie wcale nie wyklucza troski o otoczenie. Wręcz przeciwnie – to właśnie gdy jesteśmy w dobrej relacji z samymi sobą, potrafimy autentycznie dawać wsparcie innym, nie wypalając się przy tym emocjonalnie.

Obawa, że myślenie o własnych potrzebach jest przejawem egoizmu, często wynika z wpojenia nam w dzieciństwie „kultu poświęcenia się”. Taka postawa bywa mocno zakorzeniona w przekazach rodzinnych, religijnych czy kulturowych. Nic więc dziwnego, że kiedy zaczynamy mówić „nie” lub odmawiać nadmiernego obciążenia, może pojawiać się poczucie winy. Tymczasem istnieje ogromna różnica między zdrowym stawianiem granic a egoizmem, który ignoruje dobro innych.

W mojej praktyce zauważam, że częstym wyzwaniem jest też wewnętrzna walka między pragnieniem własnego rozwoju a lękiem przed odrzuceniem przez bliskich. Niektóre osoby boją się, że jeśli zaczną dbać o siebie, rodzina lub przyjaciele uznają ich za „samolubnych”. A jednak brak równowagi może prowadzić do chronicznego stresu i frustracji – w rezultacie relacje i tak zaczynają się psuć. Właśnie dlatego tak ważne jest zmierzenie się z tym lękiem i zrozumienie, że miłość do siebie i troska o innych nie wykluczają się, ale się wzajemnie wspierają.

Jak nauczyć się odróżniać zdrowy egoizm od szkodliwego?

Podstawa to świadomość motywacji i konsekwencji działania. Zdrowy „egoizm” uwzględnia fakt, że Twoje potrzeby są równie ważne jak potrzeby innych, ale nie bagatelizuje cudzych uczuć. Z kolei egoizm destruktywny całkowicie ignoruje lub dewaluje potrzeby innych ludzi. Jeśli potrafisz zadbać o siebie, jednocześnie szanując granice innych, to nie ma w tym nic negatywnego.

Czy można nauczyć się stawiać granice w dorosłym życiu?

Zdecydowanie tak. Terapia i psychoedukacja często zawierają moduły poświęcone asertywności. Uczę pacjentów, jak komunikować swoje „tak” i „nie” bez poczucia winy oraz jak reagować, gdy ktoś nie szanuje tych granic. Wiele osób przekonuje się, że wyraźne określanie własnych potrzeb wcale nie niszczy relacji – wręcz przeciwnie, czyni je bardziej autentycznymi.

Jak pracować nad pokochaniem siebie i wprowadzić trwałe zmiany?

„Jak pracować nad pokochaniem siebie i wprowadzić trwałe zmiany?” – to pytanie kluczowe dla wszystkich, którzy zrozumieli już swoje blokady i chcą zacząć działać. W nurcie systemowym zakładamy, że rozwój człowieka nie przebiega w izolacji, dlatego poszukujemy strategii, które obejmują zarówno pracę wewnętrzną, jak i relacje z bliskimi czy otoczeniem. Skuteczna przemiana nie jest kwestią jednorazowego „oświecenia”, ale procesem, w którym łączymy różne elementy: zmianę sposobu myślenia, pracę z emocjami, naukę nowych umiejętności komunikacyjnych.

W mojej praktyce często sugeruję pacjentom prowadzenie dziennika uczuć i myśli, w którym zapisują swoje refleksje na temat tego, co dzieje się w ich wnętrzu. Pomaga to uświadomić sobie konkretne sytuacje wywołujące negatywne emocje i odkryć, jak reaguje nasz wewnętrzny krytyk. Ponadto warto zadbać o aktywności, które realnie wprowadzają do naszego życia radość, rozładowują stres i budują wiarę we własne możliwości – to może być chociażby nowa pasja, regularny ruch czy kontakt z naturą.

Jednak największym wyzwaniem często okazuje się zmiana perspektywy na własne błędy i niedoskonałości. Zamiast postrzegać je jako dowód naszej bezwartościowości, możemy traktować je jako naturalny etap na drodze rozwoju. W duchu systemowym rozumiemy, że funkcjonujemy w sieci powiązań – dlatego wsparcie i zrozumienie ze strony ludzi, którzy akceptują nas bez stawiania warunków, jest niezwykle ważne. Nawet jeśli nie od razu w to wierzysz, pamiętaj: pokochanie siebie nie jest aktem egoizmu, a raczej fundamentem zdrowej psychiki.

Jakie praktyczne kroki mogą pomóc w budowaniu samoakceptacji?

Kilka sprawdzonych sposobów to:

  • Codzienna praktyka wdzięczności – wypisuj minimum trzy rzeczy, za które jesteś wdzięczny samemu sobie i światu.
  • Regularne ćwiczenia oddechowe lub medytacja – pozwalają wyciszyć wewnętrzną krytykę.
  • Stopniowe poszerzanie strefy komfortu – próbuj nowych aktywności, nie bojąc się oceny.
  • Budowanie sieci wsparcia – znajdź ludzi, którzy akceptują Cię takim, jakim jesteś.
  • Przyzwolenie sobie na błędy – potraktuj je jako lekcje, a nie porażki definiujące Twoją wartość.

Czy konieczne jest wsparcie terapeutyczne, aby faktycznie się zmienić?

Nie zawsze jest to warunek niezbędny, ale w wielu przypadkach okazuje się niezwykle pomocny. Terapeuta – zwłaszcza taki, który pracuje w nurcie systemowym – pomoże Ci zrozumieć Twoje relacje, rodzinne wzorce i to, jak je przepracować, by nie blokowały rozwoju zdrowej samooceny. Możesz również rozważyć terapie grupowe lub warsztaty rozwojowe, które dają możliwość wymiany doświadczeń z osobami zmagającymi się z podobnymi wyzwaniami.

Obrazek przedstawiający moment odkrycia własnej wartości

Zakończenie i wezwanie do działania:
Pokochanie siebie to proces, w którym uczymy się akceptować zarówno nasze mocne strony, jak i niedoskonałości. W mojej pracy systemowej często widzę, jak pacjenci odzyskują radość życia, gdy dają sobie prawo do bycia niedoskonałymi, a jednocześnie godnymi miłości i szacunku. Pamiętaj, że to nie jest stan, który osiąga się z dnia na dzień – to raczej nieustanna podróż, w której wsparcie specjalisty, rodziny i przyjaciół może okazać się bezcenne.

Jeśli czujesz, że Twoje problemy z samoakceptacją wpływają destrukcyjnie na Twoje relacje i codzienne funkcjonowanie, nie zwlekaj z poszukiwaniem pomocy. Pierwszym krokiem może być rozmowa z psychoterapeutą, który pomoże Ci odkryć źródła Twoich trudności i stworzyć plan działania prowadzący do realnej zmiany. Zapraszam Cię do podjęcia tego ważnego wyzwania – pamiętaj, że jesteś wart(a) włożonego wysiłku, a miłość do siebie stanowi fundament dobrego i pełnego życia.

Opracowanie własne. Autor: Agata Wołoszczak-Kawa

Agata Wołoszczak-Kawa

Jeśli potrzebujesz wsparcia nie wahaj się sięgnąć po pomoc. Pierwszym krokiem często jest rozmowa z psychologiem lub psychiatrą. W moim gabinecie oferuję profesjonalne wsparcie dostosowane do indywidualnych potrzeb.

Wspólnie znajdziemy rozwiązania, które pomogą Ci odzyskać równowagę i radość życia.