<<Wróć do listy artykułów

Poznań, 20go października 2024

Czy wysoka samoocena jest rzeczywiście najlepsza?

Wiele osób przekonuje nas, że wysoka samoocena to klucz do sukcesu i szczęścia. Porady w stylu „Uwierz w siebie!”, „Musisz być pewny swoich możliwości!” bombardują nas z każdej strony – od mediów społecznościowych, przez poradniki psychologiczne, aż po wystąpienia motywacyjne. Jednak czy zawsze wysoka samoocena to najlepsze rozwiązanie? Czy bycie pewnym siebie niekiedy nie prowadzi do przesady, problemów w relacjach, a nawet trudności w rozwoju osobistym? Jako psycholog i psychoterapeutka pracująca w nurcie systemowym, proponuję spojrzeć na tę kwestię z bardziej zróżnicowanej i krytycznej perspektywy.

W niniejszym artykule przyjrzymy się temu, czym w ogóle jest samoocena, dlaczego tak bardzo zabiegamy o jej „wysoki” poziom i jakie mogą być potencjalne pułapki zbyt wypielęgnowanego obrazu siebie. Z punktu widzenia systemowego warto zwrócić uwagę na kontekst rodzinny i społeczny, w jakim funkcjonujemy – okazuje się bowiem, że nasze otoczenie, kultura i relacje z bliskimi w znacznym stopniu kształtują nasze podejście do własnej wartości. Zapraszam Cię do refleksji nad tym, czy wysoka samoocena to zawsze najlepsze rozwiązanie i jakie mechanizmy kryją się za budowaniem zrównoważonego poczucia własnej wartości.

Symbol samooceny i refleksji nad sobą

Czym właściwie jest samoocena i dlaczego uważamy, że musi być wysoka?

Samoocena to nic innego jak nasza subiektywna ocena własnej wartości, czyli przekonanie o tym, kim jesteśmy, co potrafimy i na ile jesteśmy ważni dla siebie i otoczenia. Bywa nazywana „szacunkiem do samego siebie” lub „samoakceptacją”. Współczesny świat, zwłaszcza kultura zachodnia, przywiązuje dużą wagę do bycia pewnym siebie. Media, reklamy, a nawet szkoły często promują ideę, że im wyżej cenisz swoje umiejętności, tym więcej osiągniesz, unikając jednocześnie pułapki zwątpienia czy niepewności.

Z jednej strony nie ma w tym nic złego: świadome docenianie swoich atutów i sukcesów pomaga stawiać kolejne kroki i mierzyć się z wyzwaniami. Gdy wierzymy, że jesteśmy czegoś warci, trudniej nas zniechęcić czy powstrzymać przed podejmowaniem prób, które mogą prowadzić do rozwoju. Jednak w potocznym dyskursie często pomija się fakt, że sama wysoka samoocena nie gwarantuje konstruktywnego zachowania czy dobrego samopoczucia. Jej nadmiar lub nieuzasadnienie może prowadzić do arogancji, ignorowania własnych ograniczeń, a nawet do zaburzeń w relacjach międzyludzkich.

Z perspektywy systemowej dostrzegamy, że rodzina i kultura, w której dorastamy, narzucają nam określone wzorce. Jeśli w domu często słyszeliśmy pochwały w stylu „Musisz być najlepszy” lub jeśli rodzice bezkrytycznie zachwycali się każdym, nawet najmniejszym osiągnięciem, możemy wyrosnąć na osoby z bardzo wywindowaną samooceną, która jednak bywa krucha i zależna od zewnętrznych ocen. Z kolei gdy żyliśmy w cieniu krytyki lub obojętności, często będziemy zmagać się z niską samooceną, próbując non stop udowodnić sobie i światu własną wartość.

Dlaczego więc tak bardzo dążymy do tego, by nasza samoocena była wysoka? W dużej mierze dlatego, że wydaje nam się, że to przełoży się na sukces finansowy, towarzyski i osobisty. Wierzymy, że pewność siebie to synonim odwagi życiowej, wytrwałości i zdolności do przekraczania barier. I w wielu przypadkach rzeczywiście tak jest – ale nie wolno nam zapominać, że samoocena to nie tylko licznik sukcesów czy porażek. Bez równowagi emocjonalnej, bez realnego spojrzenia na swoje mocne i słabe strony, wysoka samoocena może być płytka, nieelastyczna, a nawet toksyczna.

Czy geny mogą decydować o naszym poziomie samooceny?

Owszem, niektóre badania wskazują, że temperament i predyspozycje biologiczne mogą wpływać na to, jak się postrzegamy. Osoby ekstrawertyczne czy odważne w kontaktach społecznych częściej przejawiają wyższy poziom samooceny. Jednak samoocena jest kształtowana w dużej mierze przez czynniki środowiskowe, takie jak wychowanie, wzorce z rodziny czy wsparcie rówieśnicze. Wiele zależy też od naszych doświadczeń życiowych i tego, jak interpretujemy sukcesy oraz porażki.

Dlaczego niektórzy ludzie mają trudność z zaakceptowaniem swojej wysokiej samooceny?

Bywa, że osoby dorastające w surowym, krytycznym środowisku wewnętrznie nie chcą uznać, że mogą być „wystarczająco dobre”. Obawiają się, że wiara w siebie okaże się pychą lub źle zostanie odebrana przez innych. Poza tym strach przed rozczarowaniem i lęk przed porażką mogą skłaniać do powtarzania negatywnych ocen na swój temat, w myśl zasady: „Wolę się nie wywyższać, żeby nie bolało, gdy ktoś mnie z tego miejsca ściągnie”.

Pułapki zbyt wysokiej samooceny – kiedy pewność siebie przestaje służyć?

Część osób może być zdziwiona – czy rzeczywiście istnieją pułapki wynikające z wysokiej samooceny? Otóż tak. Pojawiają się one zwykle wtedy, gdy osoba o wysokim mniemaniu o sobie nie jest w stanie elastycznie reagować na informację zwrotną z otoczenia lub wyciągać wniosków z własnych błędów. W podejściu systemowym patrzymy na człowieka przez pryzmat interakcji z innymi – a więc nawet najbardziej ufna w siebie osoba może doświadczyć trudności, jeśli nie potrafi zadbać o zdrowe relacje.

Oto kilka obszarów, w których wysoka samoocena może być problematyczna:

1. Arogancja i brak empatii

Gdy ktoś jest przekonany o własnej „nieomylności” lub wyższości, łatwiej mu bagatelizować uczucia czy potrzeby innych. W efekcie może dochodzić do konfliktów, a taka osoba nie jest skłonna do kompromisów ani refleksji nad swoim zachowaniem. W rodzinie czy w miejscu pracy stwarza to atmosferę napięcia i nieufności, bo otoczenie czuje się pomijane lub nieważne. Umiarkowana pewność siebie pozwala słyszeć cudze argumenty, natomiast nadmierna zamyka na feedback.

2. Bierność w rozwoju

Jeśli wierzysz, że jesteś już „wystarczająco dobry” i nie masz nic do poprawy, to trudniej Ci dostrzec obszary wymagające pracy. Taka postawa prowadzi do stagnacji – przestajesz się uczyć, rozwijać, zdobywać nowe umiejętności. Niekiedy to właśnie umiarkowana dawka samokrytyki i świadomość braków motywuje do podejmowania nowych wyzwań. W nurcie systemowym zależy nam na tym, by człowiek miał zdrowy obraz siebie, obejmujący zarówno atuty, jak i obszary do rozwoju.

3. Lęk przed porażką

Paradoksalnie, zbyt wysoka samoocena może wywoływać lęk przed sytuacjami, w których moglibyśmy nie sprostać zadaniu. Skoro w naszej głowie mamy obraz siebie jako osoby doskonałej, porażka staje się szczególnie dotkliwa. Czasem prowadzi to do unikania nowości czy zadań podwyższonego ryzyka („Lepiej nie próbować, niż wyjść na niekompetentnego”). Efekt? Mniejsza kreatywność, brak rozwoju i coraz mocniejsze zamykanie się w strefie komfortu.

4. Trudności w relacjach

Zbyt wysokie mniemanie o sobie może sprawiać, że druga osoba w relacji (np. partner, przyjaciel) czuje się pomniejszana lub niewystarczająco doceniana. Gdy dominujemy w dyskusjach, nie dajemy przestrzeni na odmienne zdanie, a tym samym rodzą się konflikty i brak zrozumienia. W rodzinach, gdzie jeden z rodziców przekazuje dzieciom komunikaty typu „Musisz być najlepszy, tak jak ja!” albo deprecjonuje partnera, powstaje nierównowaga sił i napięcie przenikające wszystkie sfery życia.

Wszystko to nie oznacza, że należy obniżać swoją samoocenę! Chodzi raczej o znalezienie złotego środka – zdrowej i elastycznej pewności siebie, która nie zamyka nas na opinie innych, pozwala nam dostrzegać potencjał do dalszego rozwoju oraz zachować empatię w relacjach.

Czy zatem umiarkowana samoocena jest lepsza?

Niekoniecznie chodzi o „umiarkowany” poziom w dosłownym sensie – raczej o to, by samoocena była adekwatna do naszych realnych umiejętności i jednocześnie zawierała otwartość na rozwój. Takie podejście określa się czasem jako „stabilne poczucie własnej wartości” – nie wymaga ono nieustannego dowartościowywania się, a przy tym nie rozkłada nas na łopatki po jednej porażce. Istotne jest, abyśmy czuli się wartościowi, jednak potrafili przyznać się do błędu i uczyć się na doświadczeniach.

Czy można jednocześnie doceniać siebie i przyjmować krytykę?

Owszem, to wręcz ideał dojrzałej samooceny. Osoba, która akceptuje siebie i swój poziom umiejętności, nie obawia się dowiedzieć, co mogłaby zrobić lepiej. Czuje się na tyle bezpieczna we własnej skórze, że cudze uwagi nie obalają całej jej pewności, lecz raczej stanowią wskazówkę do ewentualnej poprawy.

Jak zbudować zrównoważoną samoocenę? Perspektywa systemowa

Z punktu widzenia systemowego, nasze poczucie własnej wartości kształtuje się w oparciu o sieć relacji – rodzinę, przyjaciół, szkołę, pracę. Dlatego, aby zbudować zdrowe podejście do siebie, warto popracować nie tylko nad indywidualnym rozwojem, ale też nad komunikacją i wzorcami panującymi w naszym otoczeniu.

Oto kilka wskazówek, które mogą pomóc w kształtowaniu zrównoważonej samooceny:

1. Rozpoznawaj swoje mocne i słabe strony

Zrób listę tego, w czym czujesz się pewnie (np. rysowanie, organizacja, komunikacja) i tego, co stanowi wyzwanie (np. wystąpienia publiczne, zadania wymagające precyzji). Podejście systemowe wymaga też przyjrzenia się, skąd biorą się te przekonania – czy ktoś w rodzinie ma podobne umiejętności? Czy w dzieciństwie zniechęcano Cię do pewnych aktywności?

2. Pytaj o feedback ludzi, którym ufasz

Zamiast polegać na zdaniu osób mało Cię znających albo kierować się przypadkowymi opiniami, zacznij rozmawiać z tymi, którzy widzieli Cię w różnych sytuacjach. Zapytaj, co dostrzegają jako Twoje atuty, a co może być obszarem do poprawy. Konstruktywny feedback bywa cenniejszy niż pochwały od nieznajomych w mediach społecznościowych. W systemowej terapii często zachęcamy do organizowania rodzinnych spotkań, gdzie można wymieniać się spostrzeżeniami w przyjaznej atmosferze.

3. Ucz się mądrze reagować na porażki

Niepowodzenia są częścią życia każdego z nas. Zrównoważona samoocena pozwala przyjmować je jako element nauki, a nie koniec świata. Zastanów się, co możesz poprawić w przyszłości, ale nie potępiaj siebie w czambuł. W nurcie systemowym chodzi o to, by zastanowić się także, czy w Twoim otoczeniu ktoś nie sabotażuje Twoich wysiłków albo nie wzmacnia niezdrowych schematów. Może warto zmienić środowisko bądź zadbać o lepszą komunikację w rodzinie.

4. Unikaj skrajnych etykiet

Nazywanie siebie „geniuszem” czy „beztalenciem” to uproszczenie, które zamyka Cię na pełne poznanie własnych możliwości. Lepiej myśleć o sobie jako o kimś, kto w pewnych dziedzinach radzi sobie świetnie, a w innych potrzebuje praktyki. Ta elastyczność pozwala rozwijać się w obszarach mniej znanych i jednocześnie doceniać swoje sprawdzone talenty.

5. Rozwijaj umiejętności społeczne i empatię

Często wysokie mniemanie o sobie łączy się z problemami w słuchaniu i rozumieniu innych. Uczenie się empatii i dialogu pomaga zachować balans między docenianiem siebie a uznawaniem wartości innych ludzi. W rodzinie czy w grupie rówieśniczej tego typu postawa owocuje wzajemnym wsparciem i lepszym zrozumieniem. W praktyce systemowej kładziemy duży nacisk na komunikację niewerbalną, aktywne słuchanie i szacunek dla odmiennych punktów widzenia.

Jak wygląda praca nad samooceną w terapii?

Czasem, gdy przychodzą do mnie pacjenci, okazuje się, że problem z „byt niską” lub „zbyt wysoką” samooceną sięga głębszych doświadczeń z przeszłości. Mogą to być trudne przeżycia rodzinne, relacje z rówieśnikami, w których brakowało akceptacji, albo presja osiągnięć, która ukształtowała nierzeczywiste oczekiwania wobec samego siebie. W ujęciu systemowym staramy się nie tyle zmuszać pacjenta do zmiany swojego wizerunku, co raczej pomóc mu odkryć, skąd wzięły się poszczególne przekonania i jak można je modyfikować, by służyły zdrowiu psychicznemu.

Podczas sesji analizujemy wzorce rodzinne i społeczne, które kształtują nasze myślenie o sobie. Może okazać się, że w domu rodzinnym zawsze porównywano Cię z rodzeństwem, co wzmocniło albo Twoją tendencję do konkurowania i wyolbrzymiania sukcesów, albo poczucie bycia gorszym. Praca terapeutyczna polega m.in. na rozpoznawaniu takich schematów, uświadomieniu sobie, że można je zmienić, a następnie na ćwiczeniu nowych umiejętności komunikacyjnych i myślowych (tzw. restrukturyzacja poznawcza).

W systemowym podejściu ważne jest też, aby, jeśli to możliwe, włączyć do procesu bliskie osoby pacjenta. Dzięki temu pracujemy nie tylko nad indywidualną percepcją własnej wartości, ale też nad komunikacją i postawą w rodzinie czy związku. Często członkowie rodziny dowiadują się, jak w prosty sposób mogą wspierać zdrową samoocenę pacjenta, np. rezygnując z pewnych niekorzystnych nawyków (np. złośliwych żartów, zbyt surowej krytyki czy nadmiernego wychwalania bez konkretu).

Efektem tej pracy ma być bardziej realistyczne postrzeganie samego siebie: akceptacja mocnych stron i zrozumienie słabszych, bez nadmiernego dramatyzmu. Taka samoocena staje się wtedy sprzymierzeńcem w dążeniu do celów, ale nie alienuje nas od otoczenia. Pozwala również na otwarty dialog z innymi, w którym potrafimy słuchać krytyki bez natychmiastowego czucia się zagrożonym.

Jak długo trwa praca nad samooceną?

To zależy od indywidualnego przypadku i głębokości zakorzenionych schematów. Niektórzy widzą efekty po kilku tygodniach lub miesiącach, inni potrzebują dłuższej terapii, bo muszą przepracować traumy z przeszłości. Ważna jest jednak wytrwałość i otwartość na wgląd w siebie. Pocieszające jest to, że pozytywne zmiany w sposobie myślenia o sobie potrafią wnieść ulgę i lepszą jakość życia w różnych sferach, od pracy po relacje.

Czy można nauczyć dziecko zdrowej samooceny bez skrajności?

Oczywiście, kluczem jest równowaga między dawaniem dziecku poczucia bezpieczeństwa i akceptacji a pokazywaniem mu, że uczy się także na błędach. Niezwykle ważna jest tu jakość pochwał, konstruktywna krytyka oraz tworzenie atmosfery, w której dziecko nie boi się zadawać pytań i próbować nowych rzeczy. W ten sposób rozwija zaufanie do siebie, ale nie wpadnie w pułapkę przekonania, że zawsze musi być najlepsze.

Zakończenie i wezwanie do działania

Pytanie „czy wysoka samoocena jest rzeczywiście najlepsza?” nie ma prostej odpowiedzi typu „tak” lub „nie”. Z jednej strony poczucie własnej wartości jest fundamentem, na którym opieramy swoje działania i relacje. Z drugiej jednak zbyt wysokie mniemanie o sobie może prowadzić do arogancji, ignorowania własnych ograniczeń czy lęku przed porażką. Z perspektywy systemowej liczy się to, w jaki sposób nasza samoocena funkcjonuje w obrębie relacji rodzinnych i społecznych – czy potrafimy okazywać empatię, przyjmować informacje zwrotne, a jednocześnie doceniać siebie i swoje postępy.

Wezwanie do działania:
Przyjrzyj się dzisiaj własnej samoocenie i zastanów się, jak reagujesz na sukcesy czy porażki. Czy budujesz swoją wartość na realnych kompetencjach i wysiłku, czy raczej bazujesz na porównaniach z innymi? Jeśli czujesz, że Twoja samoocena bywa krucha lub przeciwnie – boisz się, że jest zbyt wysoka i prowadzi do problemów w relacjach, rozważ konsultację z psychologiem czy psychoterapeutą pracującym w nurcie systemowym. Może się okazać, że kilka sesji wystarczy, by odkryć głębsze przyczyny Twoich przekonań o sobie, a następnie wypracować zdrowsze podejście.

Kształtowanie zrównoważonej samooceny nie oznacza rezygnacji z doceniania siebie. Chodzi raczej o to, by oprzeć ją na wewnętrznej motywacji i realnym spojrzeniu na własne możliwości. W ten sposób unikniesz zarówno pułapki braku pewności siebie, jak i aroganckiego przekonania o własnej wyższości. Zyskasz za to elastyczność w radzeniu sobie z wyzwaniami życiowymi oraz zdolność do budowania satysfakcjonujących relacji, w których szanujesz siebie i innych.

Zachęcam do refleksji nad tym, jakie wzorce wyniosłeś z dzieciństwa, jakie komunikaty słyszałeś na temat tego, kim jesteś i co potrafisz. Czy jesteś gotów zrewidować pewne założenia i nauczyć się reagować na krytykę czy sukces w sposób, który wspiera nie tylko Twoje ego, ale też zdrowy rozwój Twoich relacji? Jeśli tak, zrób pierwszy krok – czy to poprzez rozmowę z bliską osobą, lekturę polecanych książek, czy kontakt z terapeutą. W efekcie możesz odkryć, że prawdziwa „wysoka samoocena” to ta, która nie boi się słabości i nie traci gruntu przy pierwszym potknięciu, a jednocześnie pozwala nam iść do przodu z pewnością siebie, ale nie kosztem innych.

Opracowanie własne. Autor: Agata Wołoszczak-Kawa

Agata Wołoszczak-Kawa

Jeśli potrzebujesz wsparcia nie wahaj się sięgnąć po pomoc. Pierwszym krokiem często jest rozmowa z psychologiem lub psychiatrą. W moim gabinecie oferuję profesjonalne wsparcie dostosowane do indywidualnych potrzeb.

Wspólnie znajdziemy rozwiązania, które pomogą Ci odzyskać równowagę i radość życia.